Lucky Luke 2, ale 1 - muszę to sobie rozrysować.

Witajcie Rykoszety i Rykoszetki!

Ojj moi drodzy, jajca jak berety! Nasze mieszkanie wygląda jak przechwytywacze po ostatnim treningu! Meble poodsuwane, dywany pozwijane, szafki oklejone i nawet psia buda przykryta folią. Remont rozgrzebany na całego, więc co? OCZYWIŚCIE jedziemy do Radomska postrzelać! Dziś, wreszcie odbyły się zawody z serii Lucky Luke. A dokładnie to była to druga edycja, ale że pierwsza się nie odbyła i prawdopodobnie zamiast czterech edycji, będą trzy, no to jednak wychodzi, że ta była pierwsza. Przysięgam, że nic nie piłem/paliłem i to powyższe zdanie ma sens. Najważniejsze, że wszyscy w klubie mamy zacięcie do strzelania, c'nie Paweł? C'nie? laughing

Strzelamy prochem czarnym jak nasze serca!*

Vetterli, Whitworth, Minie, Mariette. Cominazzo, Kuhenreuter, Lamarmora, Maximilian! To nie łacińskie powiedzonko, ani zaklęcie z książki o czarodzieju-okularniku, tylko nazwy niektórych konkurencji w strzelectwie czarnoprochowym. Każda z tych nazw ma swoją historię i tak np.: Minie – pochodzi od francuskiego konstruktora pocisków ekspansywnych, Mariette – od konstruktora i wytwórcy rewolwerów „wiązkowych”. Kuchenreuter – to słynna Bawarska rodzina rusznikarzy, a Maximilian – na cześć najzabawniejszego strzelca w Polsce oraz przyszłego Prezesa klubu Rykoszet, czyli MNIE (albo od cesarza austriackiego, który był propagatorem polowań z użyciem wczesnych zamków skałowych, już sam nie pamiętam).

Snajper 22 część druga – gotowanie to moja pasja… będzie.

Witajcie Rykoszety i Rykoszetki!

Ale się rozpędziliśmy w maju! Treningi, zawody, nowe sprzęty na obiekcie no i najważniejsze coraz szczuplejsi i ładniejsi my sami! Tyle się tego nazbierało, że biedny Prezio nie nadąża z zamieszczaniem komunikatów. Bardzo przepraszamy za małe problemy techniczne, ale naszą stronę klubową zaatakował groźny wirus o pospolitej nazwie „Lejba” surprised Ponoć jak Cię złapie to nic nie pomaga, leżysz cały dzień i popijasz piwko z lodówki, które przyniesie Ci dobrze wyszkolony pies. Oczywiście jeżeli masz psa takiego jak ma Prezio, bo nasz w sumie to już waży tyle co trzy puszki, i potrafi wskoczyć do lodówy i porwać, ale zamiast przynieść pańciowi co to w potrzebie, bo go główka boli, to sam przegryza puchę i chłepce łapczywie za kanapą. Dziad nie pies. Kobitę też mam nie lepszą! Wygrała ze mną i musiałem pisać poniższy artykuł uprawiając dziką alchemię nad garnkiem zalewajki… niech mnie ktoś przytuli frown

Na trzeciego maja strzelcy drapią się w … *

Witajcie kochani Rykoszety i najśliczniejsze na świecie Rykoszetki!

Obiecuję, że ostatni raz wspominam o tym krążącym w powietrzu dziadostwie (tak – chodzi o gołębie wink ), ale jak nie wspominać o tym skoro cały kalendarz wali się nam na łeb, na szyję, w klubie ludziska chorują, a najnowszym trendem nie jest już – „Co tam sobie kupiłeś” tylko „czym się tam zaszczepiłeś?”. Dobrze w tym całym szaleństwie znaleźć chwilę i odciąć się od tego wszystkiego. No to odcinamy się – „CIACH” jedziemy na 3 maja postrzelać smile

Rozstrzelaliśmy zimę!

Witajcie drogie Rykoszety i Rykoszetki!

Nie wkurza Was ta pogoda? Nie denerwuje Was ciągle padający śnieg i ujemne temperatury? Nie wnerwia Was ciągle zwiększająca się liczba bałwanów, w telewizji i na ulicy? No i tutaj wchodzimy na scenę MY! Cali w bieli! Specjalnie dla Was i dla dobra całej ludzkości postanowiliśmy rozprawić się z Panią Zimą! Niech dzieci sobie Marzannę topią, duszą czy tam podpalają. My jak na Älfa-Mega-koks-Nietoperzy-Ninja przystało – ROZSTRZELALIŚMY BICZ!