Witajcie Rykoszety i Rykoszetki!
Ale się rozpędziliśmy w maju! Treningi, zawody, nowe sprzęty na obiekcie no i najważniejsze coraz szczuplejsi i ładniejsi my sami! Tyle się tego nazbierało, że biedny Prezio nie nadąża z zamieszczaniem komunikatów. Bardzo przepraszamy za małe problemy techniczne, ale naszą stronę klubową zaatakował groźny wirus o pospolitej nazwie „Lejba” Ponoć jak Cię złapie to nic nie pomaga, leżysz cały dzień i popijasz piwko z lodówki, które przyniesie Ci dobrze wyszkolony pies. Oczywiście jeżeli masz psa takiego jak ma Prezio, bo nasz w sumie to już waży tyle co trzy puszki, i potrafi wskoczyć do lodówy i porwać, ale zamiast przynieść pańciowi co to w potrzebie, bo go główka boli, to sam przegryza puchę i chłepce łapczywie za kanapą. Dziad nie pies. Kobitę też mam nie lepszą! Wygrała ze mną i musiałem pisać poniższy artykuł uprawiając dziką alchemię nad garnkiem zalewajki… niech mnie ktoś przytuli
Jedyne pocieszenie, że koledzy z zaprzyjaźnionego klubu Kaliber Zawiercie, postanowili nas obdarować specjalną nagrodą. Otóż, fundują nam specjalną lawetkę wraz z poduszką do przystrzeliwania broni, która zostanie wręczona wylosowanemu szczęściarzowi na koniec cyklu snajper.22. W losowaniu biorą udział tylko najtwardsze osoby, które zostaną do końca zawodów i koronacji zwycięzców. Wiem, że to trudne na moją gębę tyle czasu patrzeć, ale coś za coś. Jak będziecie grzeczni to maskę założę albo coś…
Dobra, już mi lepiej. Zalewajka w sumie wyszła mi lepsza niż jej, więc uznajmy to za remis. Samo strzelanie, no to jak to strzelanie. Ale pogrzebałem w internecie i znalazłem ciekawą historię. Otóż w czasie II WŚ w Radomsku miała miejsce zadziwiająca historia. Pewien młody Żyd, po odebraniu z apteki leków dla swojej chorej matki, napotkał po drodze patrol gestapo. Oczywiście goście chcieli się zabawić kosztem młodego i postanowili zrobić z nim zakład. Jeżeli dobiegnie do końca ul. Piaskowej przed jednym z nich, to zachowa leki, a jak nie to… wiecie co. No i gestapowcy wystawili najszybszego z nich i zaczął się wyścig o życie („wyścig o Żydzie” haha… sorry poniosło mnie). Ale w trakcie biegu, zaczął wiać ogromny wiatr i tak niefortunnie, że Żydowi wiał w plecy, a Niemcowi w twarz i ponoć od tamtej pory na piaskowej zawsze wieje. Nawet jak nigdzie nie wieje to na piaskowej wieje… Niemcom w twarz, a Żydom w plecy. To prawda. Babcia mi opowiadała.
Ogólnie to obraziłem się po tym strzelaniu i nie ma już rumakowania. Popatrzcie sobie jakie cuda się ostały. Tylko Henryk (klasa sama w sobie) i Tomasz (ojciec chrzestny naszego karabinu) jakoś trzymali poziom. A potem HALO! NiespodziANKA–ANKA-ANKa-ANka-Anka-anka… (że niby takie echo c' nie?). Dwie Anie, a nie jedna! Ogólnie numerki są źle wstawione, bo oczywiście zamotka wyszła. Obie Anie miały tyle samo punktów, ale zgodnie z zasadami oceniania, wyżej ląduje ta, co miała więcej, wyżej punktowanych przestrzelin. Czyli ta jednonazwiskowa. Ale dla tej dwunazwiskowej – I tak jesteś odkryciem tego sezonu, nic się nie przejmuj, masz już grono kibiców i wielbicieli (wśród których jest ta jednonazwiskowa ) A reszta? Reszta do poprawy! DŻIZAS! LAURA! Jak jeszcze raz zobaczę, że tak kręcisz ustawieniami lunety, to… to… to… przestanę karmić psa! I będzie jeszcze chudszy, i będzie Ci przykro! To nie radio UKF! WIKTOR! KAJ TY ZALEGASZ? Kładź się tam, gdzie się powinieneś domyśleć! Leżing, plażing, czy strzelaning?! A najbardziej to mnie denerwują te Wasze ciągłe pytania!
A z jakiej amunicji strzelasz? A jak leżysz? A jak celujesz? A na wdechu, czy na wydechu? ODWALCIE SIĘ! Z takimi pytaniami to do mojej żony. Ja Wam mogę powiedzieć, że aby skwarki z boczku były wciąż chrupiące w zupie, dodawaj je bezpośrednio do talerza przed jedzeniem. Bo jak wrzucisz do garnka podczas gotowania to się rozgotują i będą oślizgłe. Na czymś trzeba się znać!
Do zobaczenia!