Święto Niepodległości i burza endorfinek!

Witajcie Rykoszety i Rykoszetki, dziś nietypowo, bo piszę ja – Prezio Jacek!

W całym kraju świętowaliśmy rocznicę odzyskania przez nas niepodległości i z tej okazji moja kochana siostrzenica (czyli córka mojej siostry) zaprosiła nas na recital u niej w szkole, gdzie miała m.in. śpiewać patriotyczne piosenki i recytować wiersze, razem z innymi dzieciaczkami. A jak wiecie dzieciaczki śpiewają, tańczą i recytują przeuroczo i za nic w świecie nie chcielibyśmy tego przegapić… Ale co? Co tam? Zawody są w Rykoszecie? Sorry Bejbe, może w przyszłym roku. NAGRAJ WUJKOWI FILMIK, LOF JU! Jedziemy strzelać!

Tradycyjnie, tak jak Max – zaczniemy od głupotek. Globalne ocieplenie znajduje w klubie coraz szersze grono zwolenników i nie ma się co dziwić, bo jak na listopad, to pogoda nas dziś rozpieściła. Słoneczko, zero opadów i nawet wiater nie wiał. Jak wiecie wiatr jest najgorszy, bo nawet jak jest ciepło, ale wieje wiatr to jest zimno, a jak jest zimno, ale nie wieje to zawsze jakoś tak cieplej (co poeta miał na myśli? Odp. – nie wiem). Humory dopisywały, strzelcy i strzelczynie zwarci i gotowi i nawet Michał z karabinem biegał to tu, to tam i wesoło strzelał do wszystkich. Spokojnie panikarze, nie wzywajcie policji – lepiej zobaczcie zdjęcia. Strzelaliśmy sobie na spokojnie dwie kategorie, czyli pistolet sportowy i pistolet centralnego zapłonu, a jako tort na wisience była dziwna i nigdy przez nas nie strzelana konkurencja shotgun, szalom, shoot off… i … O S U!!! Od dziś możemy strzelać tylko to! Ale chwila, spokojnie, nie jesteśmy na wojnie!

Omówmy sobie wyniki.

W strzelaniu na 25 metrów z pistoletu centralnego zapłonu, najlepszy okazał się Tomasz z Rykoszetu Radomsko, drugi był Jacek z CSS Częstochowa, a trzeci Zbigniew  AZS Częstochowa.

Z pistoletu bocznego zapłonu najlepiej strzelił Zbigniew z Azs Częstochowa, zaraz po nim był Tomasz z Rykoszetu i jako ostatni najlepszy – Dariusz również z Rykoszetu. Gratulujemy serdecznie!

Po zakończeniu głównych dwóch konkurencji zebrało się czternastu śmiałków i dwie śmiałczynie (?), aby zmierzyć się w pojedynku systemem pucharowym. Były głosy, żeby strzelać każdy z każdym, tak słyszeliśmy Was moi drodzy, ale przy liczbie 16 osób dałoby to w sumie 120 startów! Siedzielibyśmy do niedzieli… i nie 12 tylko 19… i najważniejsze. Stanęło na tym, że uczciwie wylosowaliśmy sobie pary i pojedynkowaliśmy się na zasadzie drzewka, gdzie przegrany odpada. Sama konkurencja wyglądała tak, że broń czekała na beczce, na komendę „ładuj” wkładaliśmy magazynek i po gwizdku, łapaliśmy broń, przeładowywaliśmy i strzelaliśmy do swojego zestawu, sześciu popperów. Konieczne było przeładowanie w trakcie i powalenie największego poppera na końcu, czyli po trafieniu wszystkich pozostałych. Osobiście sam założyłem się z Maksem, że jak trafimy na siebie i wygra ze mną, to napiszę za niego artykuł… no i piszę nie?... (MAX MENDO! KŁAMIESZ! EJ! ON KŁAMIE! NIE WYGRAŁ ZE MNĄ! W OGÓLE PISZE NIBY W MOIM IMIENIU! - Dop Prezio). Ogólnie wszyscy schodzili ze stanowisk z szerokimi uśmiechami i baaardzo spodobała się ta konkurencja. Zobaczymy, czy uda się coś ulepszyć, żeby było trochę więcej strzelania, bo rzeczywiście Ci którzy odpadli pierwsi trochę czują mały głodek.

Najlepszy w pojedynku okazał się Dominik (AMATOR Wrocław), ale nie mogło być inaczej, bo Domcio przyjechał z synem i każdy dał mu wygrać żeby siary nie było, c’nie?

Drugi na podium był Jacek (CSS Częstochowa), a trzeci byłem ja, czyli też Jacek (Rykoszet), ale ten fajniejszy.

Wyniki z całych zawodów są tutaj.

Na koniec – już podniosły się głosy, żeby na Katarzynki też strzelać pojedynek… no, nie zapędzajcie się, bo z miotłą pogonię!

Póki co, dziękujemy wszystkim za przybycie i bezpieczne zawody w niepowtarzalnie wesołej i swojskiej atmosferze! Wpadajcie kiedy tylko będziecie chcieli!

Do zobaczenia!

P.S. Serio Max przegrał!...