LUCKY LUKE 2 PIERWSZA KREW

Panowie i Panie! Wjeżdża Lucky Luke 2 na pełnej kurtyzanie! Prezes zapowiedział, że za każdy rym w artykule pociągnie mi z wypłaty więc, teraz na poważnie. Wszystkie misie i inne zwierzątka miały czas się rozbudzić po zimowym śnie, podczas pierwszej edycji Lucky Luke („misie”, „się” i „śnie”, się nie rymuje – bądźmy poważni...). Potem poleżeliśmy sobie trochę, przeciągając się leniwie na Snajperze.22, a teraz to już tylko czysty testosteron, estrogen (była przedstawicielka płci pięknej), krew, pot, i łzy! No dobra, łez nie było, ale była krew i pot i niechciana opalenizna. Bo przecież poważni, twardzi mężczyźni nie będą się smarować jakimiś kremikami! Nawet ja sam, jak na über-koks-alfa-nietoperza przystało zakończyłem dzień prosząc bardzo męskim głosem Panią w aptece, o kilogram Panthenolu forte. No, ale od początku.

Rozpoczęliśmy zaraz po godzinie 10:00 od omówienia toru. Zawodników obu płci było dwudziestu pięciu, z sześciu klubów t.j. AMATOR Wrocław, NADIR Jędrzejów, CSS Częstochowa, PSKBPiSS Legionowo i dwa lokalne kluby czyli „10-tka Radomsko” i my. Kolega Jacek oprowadził wszystkich i cierpliwie odpowiadał na wszystkie najróżniejsze pytania, aczkolwiek na pytanie „gdzie jest słonko kiedy śpi?” jakoś nie znał odpowiedzi. W międzyczasie wyszło na jaw, że sponsorem dzisiejszych zmagań jest firma DOUBLETAP. Kolega który reprezentował firmę okazał się bardzo pomocny tłumacząc pewne rzeczy „świeżakom” takim jak ja, a potem nonszalancko trochę „zamiótł”, więc z czystym sumieniem (choć trochę obrażeni) polecamy. Zajrzyjcie proszę chociaż z grzeczności, tak po koleżeńsku. Na pierwszy ogień poszli najbardziej „kumaci” strzelcy, bo większość z machnięciem ręki przyznała, że zgubiła się w tłumaczeniu, gdzieś pomiędzy „Dzień dobry wszystkim”, a tym co się dzieje na trzecim stanowisku. Łatwo było się pogubić, bo cały przebieg wyglądał tak – każdy rozpoczynał ze strzelbą na kolanach w pozycji siedzącej, na krześle które tajemniczo z każdym kolejnym strzelcem coraz bardziej się zapadało wgłąb ziemi… i po sygnale – 4x strzelba, doładowanie i 3x strzelba zza osłony leżąc, 5x karabin zza osłony, 5x karabin z linii po podbiegnięciu, szybka zmiana na pistolet i 5x pistolet, start marszu i 5x pistolet idąc i drugi cel 2x pistolet nadal idąc, podbiegniecie do drugiej osłony i 2x karabin z prawej, 2x z dołu, 2x z góry i 2x z lewej po zmianie ręki, podbiegnięcie do następnej osłony i 5x pistolet z otworu strzelniczego do „gwiazdy”, podbiegnięcie do ostatniej osłony i karabin 2x stojąc i 5x leżąc uff… Powtórzy to ktoś na jednym wdechu? Niektórzy zawodnicy chętnie sięgnęli po broń z kolimatorami i zaliczyli po drugim występie w kategorii „Taktyczna”, co dało ogólną liczbę wszystkich startów trzydzieści trzy. Więc było trochę strzelania, ale nikt nie był zawiedziony. Jako jeden z pierwszych wystąpił kolega Michał z PZSS Częstochowa (po swoim drugim podejściu).

- Jak wrażenia, lepiej?

- (zasapany) Myślę, że pozytywne. Tor już mnie nie zaskoczył, jedynie umiejętności i opanowanie przy wymianie magazynków i to wszystko.

- Dużo nawymyślali nie?

- Dużo nawymyślali, ale to dobrze.

- Trochę się zziajałeś. Czym? Jak tutaj mamy ze dwadzieścia metrów do przebiegnięcia?

- No tak, to się tak wydaje. Jednak przytrzymywanie powietrza i nieoddychanie, powoduje że człowiek się zmacha.

- Rozumiem, a jakieś wskazówki dla nas młodych strzelców?

- Ćwiczyć, ćwiczyć.

Zaraz po nim wystąpił nasz miejscowy kolega Robert z Rykoszetu:

- Jak się strzelało?

- Super, adrenalina.

- Ale trochę stresik zjadł na początku widziałem…

- Tak rzeczywiście, nie zauważyłem jednej przeszkody (śmiech).

- Było można minąć, bo takie małe porobili… a jakieś rady dla nas młodych?

- Spokój, spokój i więcej treningu.

Ogólnie nikt z lepiej strzelających nie poleca w ramach treningu picia piwa na kanapie przed telewizorem, ani jedzenia kebabów. Może coś w tym jest. Tylko czemu to startowe krzesło było coraz niżej… nieważne. Słońce zaczynało nieziemsko prażyć i woda mineralna znikała szybciej od „Łakotek”, krakersów i chrupków. Zmęczenie wśród strzelców objawiało się na różne sposoby, jedni się robili senni, inni trochę rozdrażnieni (Kamil wspomniany przy poprzednim sprawozdaniu, tylko poklepywał się po brzuchu, dając mi jasno do zrozumienia, że dziś wywiadu nie będzie), a jeszcze inni zapomnieli ze sobą zabrać pistolet i odpowiednią amunicję na zawody. Miło jest nam zauważyć, że jesteśmy tylko ludźmi i popełniamy ludzkie błędy (tak, tłumaczę się).

Krótki akapit o bezwzględności sędziów. Ojj, dziś Panowie sędziujący byli bezwzględni i posypało się kilka dyskwalifikacji. Wasz uniżony skryba również „wyłapał” dziś swoją pierwszą. Ogólnie nie polecam. Niektórzy twierdzą, że Pan Bóg, gdy widział mnie, jak lecę z karabinem to powiedział tylko „Noe… szykuj drugą łódź!”. Ale serio, z bezpieczeństwem nie ma żartów. Nigdy. Zawody z serii Lucky Luke, z założenia mają przetestować nasze umiejętności bezpiecznego obchodzenia się z bronią, w różnych niecodziennych sytuacjach. Raczej nigdy one nie będą miały miejsca, ale co innego jest strzelać sobie z kbks-u do dmuchawców na 100m, a co innego jest strzelać ze strzelby zza osłony na leżąco do popperów. Jednak my jako strzelcy powinniśmy umieć się odpowiednio zachować w każdej sytuacji. I właśnie to – strzelba, leżąc zza osłony, sprawiło dziś najwięcej trudności. Na tyle dużo, że doszło do niecodziennego zdarzenia podczas jednego z przebiegów. Kolega niegroźnie rozciął sobie skórę na prawym policzku:

- Kolego, co to tam się porobiło?

- Sędzia zbił (śmiech).

- A tak na poważnie?

- Nie no strzelba (leżąc -red.), nie docisnąłem do ramienia i podbiło.

- Krzywda się stała?

- Nie, strzelałem do wszystkich pozostałych (celów –red.) więc widziałem dobrze.

Szybka pierwsza pomoc (woda utleniona i gazik) i zaraz całe zdarzenie zakończyło się śmiechem. Zdecydowanie strzelba leżąc, była największą niespodzianką dzisiejszych zawodów i proszę spodziewać się na okolicznych strzelnicach wysypu ludzi trenujących strzelanie ze strzelby właśnie w ten sposób. Proszę się z nich nie śmiać, to nie oni są dziwni. To w Radomsku w Rykoszecie takich rzeczy wymagają… coś tam o szarych komórkach ktoś pisał wcześniej?

Podczas gdy większość schodziła z toru z podejściem „mogło być lepiej”, nasz kolega Tomasz zdobywa order uśmiechu za poniższy krótki wywiad po przebiegu:

- Jak tam Tomku wrażenia?

- Wrażenia … bardzo ciekawe…

- Niezadowolony?

- Zadowolony, zawsze mogło być gorzej.

- Yyy, ale coś spaprałeś?

- Oczywiście (śmiech) pomyliły mi się kolejności… no było ciekawie.

- Ale Ty nie brałeś udziału w wymyślaniu toru?

- Nie, ja jestem usprawiedliwiony (śmiech).

Dla wszystkich mających nadzieję, że sędziowie wezmą sobie słowa Tomka do serc, i następny Lucky Luke będzie bardziej wyluzowany, niestety nie mam dobrych wieści… Z nieoficjalnego źródła dostałem koncept art najciekawszych propozycji na Lucky Luke E3… nie będę opisywał… sami zobaczcie…:

Nie wiem jak wy moi drodzy strzelcy, ale ja mam nadzieję, że nic im z tego nie wyjdzie…

W kategorii „Sporter Klasyczna” zdecydowane zwycięstwo odniósł Dominik (AMATOR Wrocław) zaraz za nim był nasz miejscowy kolega Jacek (RYKOSZET Radomsko), a trzecie miejsce zdobył Grzegorz (NADIR Jędrzejów), który pokonał o włos (0,0011 punktu) Michała (CSS Częstochowa). Michale! Następnym razem musisz podczas strzelania robić wymach ręką do przodu, doda to Twoim pociskom kilka metrów na sekundę i podium będzie Twoje! Trzymamy kciuki!

W kategorii „Sporter Taktyczna” zrobiło się ciasno na górze, ale zwyciężył Szymon (PSKBPiSS Legionowo), drugi był Dominik (AMATOR Wrocław), a na najniższym stopniu podium stanął Grzegorz (NADIR Jędrzejów). Rykoszety i Rykoszetki zapowiadają mobilizację, jeszcze na podium się pojawimy! A póki co zagryzamy zęby ze szczęścia i gratulujemy zwycięzcom!

No i jak zawsze z końcem dnia, coś chwyta trochę za serce, gdy trzeba się rozjechać do domów. Panthenol forte po męsku, skwierczy na karku i ramionach, psiur ledwo żyje (tak, dla niego to też był dzień pełen wrażeń), człowiek sobie zasiada przed telewizorem na kanapie, i myśli głośno, po jaką cholerę załadowałem ten jeden nabój więcej do karabinu… piwo z lodówki coś tam szepcze… a spadaj! Nie pije piwa na kanapie przed telewizorem i kebaba też już (dziś) nie zamawiam. Biorę się za siebie, a jak mnie najdzie, to jeszcze kasę uzbieram i kaburę z Doubletap sobie zamówię tongue-out.

Dziękujemy wszystkim za przybycie i udział w zawodach. Ogólnie był porządek, tylko kolega Łukasz porozwalał karabiny ze stojaka. Ale Łukaszu, nie przejmuj się i tak Cię lubimy. Szczególne podziękowania należą się kilku dobrym duszom, które pomogły nam na koniec ogarnąć cały ten majdan z powrotem do budy. Drodzy strzelcy, mamy nadzieję zobaczyć Was znów na następnych zawodach. Zdaje się, że Snajper.22 odbędzie się już 26.07. Poleżymy sobie smile.

 

Komunikat końcowy

Galeria