Wiosenne gody kabekaesów.

Witajcie Rykoszety i Rykoszetki!

         Wystartował cykl snajper 22! Wiosna to amory, więc i leżenie w głowie. Wygląda ma to, że nasz kbks zaczyna dorastać i podkochuje (sylabizowanie tego słowa jest zabawne) się w jakiejś strzelbie, bo strasznie humorzasty się zrobił. Anki jeszcze w miarę się słucha, ale moje zdanie w ogóle się nie liczy... tylko do garów... Jak wytłumaczyć młodzieńcowi, że nie powinien się wiązać z kimś kto ma większą lufę? I grubszą. No cóż, jest to nadal nasze oczko w głowie, jaki by nie był. A obiadu nie będzie bo ja do roboty na drugą zmianę pojechałem. Hehe. Anka znowu zrobi pszeniczne marzenie. W międzyczasie Prezio przyjął szóstą dawkę przypominającą (bo o piątej oczywiście zapomniał) i mu odbiło! Pozmieniał regulamin i cele!

         Najważniejsza zmiana, trochę wymuszona przez sytuację geopolityczną (Max znać trudna słowa) dotyczyła kalibru dopuszczalnej broni. No bo tak – leży sobie człowiek z kbksiątkiem, skupia się do strzału... wstrzymuje oddech... a tu – JEB! BUM! TRACH! BAAAM! – niesie się odgłos kroków stawianych przez pilnującego porządku psiura Lucora! Teraz hrabia ma być więcej noszony na rękach, żeby nie tupał, a w międzyczasie zrezygnowaliśmy ze strzelania karabinami centralnego zapłonu, bo za łatwo już było i cele musiałyby być mniejsze od pocisków.

         Same cele, też się pozmieniały. Na 75m wylądowały te, które poprzednio były używane przy centralnym (figurki, oczywiście bez mojej ulubionej), a na 100m było po dwa strzały do pięciu tarcz i jedna próbna... wszystkie z pomniejszonymi polami punktowanymi... W rezultacie magiczną barierę 200 pkt. przekroczyło zaledwie sześciu snajperów. Ale i tak strzelamy dosyć równo, bo pomiędzy pierwszym, a dziesiątym miejscem była różnica 30 pkt. Jak na 260 możliwych to uważam, że ciasno. Brakowało mi kilku znanych twarzyczek, tak samo męskich jak i damskich. Smutno nam się zrobiło, bo w klubie tęsknimy za spotkaniami z Wami. Przyjedźcie następnym razem choć na chwilę (z ciastem hehe). Specjalnie dla Was napisałem wiersz, a przypominam, że Prezio za takie rzeczy chlasta wypłatę.

Rykoszet to bardzo rodzinny klub.

Jak jeszcze raz nie przyjedziecie, to nakopiemy Wam do (a jak!). Love!

 

         Wyniki możecie sobie obejrzeć tutaj, a my bijemy pokłony i gratulujemy Sławkowi (KALIBER Zawiercie) za zajęcie pierwszego miejsca nie ustajemy w zachwycie nad świetnym występem Henryka (KALIBER Zawiercie), który zajął miejsce drugie oraz krzyczymy głośno HIP HIP HURRA dla naszego Rykoszetowego Bogusława za zajęcie miejsca trzeciego! (Max interpunkcja znać. Ale nie lubić)

Do galerii wpadło ofkors kilka skromnych zdjęć. Wiem, że fotki się powtarzają i robią nudne po jakimś czasie, ale myślimy nad tym. Nikt przed lufami nie chce stać z aparatem (– Przecież Cię nie trafię! Obiecuję!), ale jest szansa, "wiecie co" szympansa (Co? Nie wiecie, co z szympansem zrobić? Można go kolbą dobić). Prezio ma drona! Intensywnie koncentrujemy się nad tą myślą i próbujemy połączyć kropki. Dron – powietrze – kamera – strój batmana. No coś z tym fruwokiem pokombinujemy. Ponoć za trafienie go na Lucky Luke dostaje się 50 pkt. Drona, nie batmana. (I na minus, nie na plus – dop. Prezio).

         Ooo, ale spojler wleciał. No niech będzie. W kwietniu już nic nie robimy, bo jak mówiła moja mama, gdy byłem młody "Do mycia gnoju jeden Ty!", nie wiem co to ma wspólnego ze strzelaniem, ale chyba gdzieś tu się czad ulatnia. Za to w MAJU! Panie! Pierwszego maja, mała rozgrzewka na treningu, a SIÓDMEGO – LUCKY luke! 7!? Lucky!? Szczęście?! Czaicie? To jest znak! Teraz się uda! Będę najlepszy! Wygram to!

Panie psychiatro, gdzie mnie pan ciągnie...

 

Do zobaczenia!