Lucky Luke i przypalone karki

Witajcie Rykoszety i Rykoszetki!

Wreszcie udało się zorganizować najfajniejsze zawody w naszym klubie! Ale się działo! Ile było zacięć! Ile przeklinania! Najważniejsze, że wypuścili mnie z „przytulaska” na ostatnią chwilę i mogłem pojechać i rozgonić towarzystwo! ALE DAŁEM CZADU! Normalnie wszystkich porozstawiałem po kątach! Aż trudno uwierzyć, że tak niewinnie wyglądająca fasola na talerzu, wychodząc z drugiej strony robi taki Nordstream3! Wstydu nie ma, mogę sobie to wszystko tak przetłumaczyć, że i tak jestem w swojej kategorii pierwszy. PIERWSZY! EL CAMPIONE! Del campione? NO KAMPJONE BABO! YY BEJBE!! Ps. Słonko pierwszy raz przygrzało, nie da się ukryć.

Organizatorzy zapewniali w cenie za start, dodatkowo nienaganną pogodę! Słonko ładnie przypaliło mi facjatę i jestem pewien, że chrześniak jutro na komunii będzie zadowolony, że wujo ma czerwony ryj, jakby denaturat doodbytniczo przyjmował. Ale sprawy dookołastrzelniczo-odbytnicze zostawmy na później, co to to się porobiło!

Pojawili się prawie wszyscy alfa-mega-ultra-koks-ninja-nietoperze z zimowymi brzuszkami, ale za to w bojowych nastrojach. Zgodnie z obietnicą, był dron, był Lucor, był Dominator, była (kasz)Anka i cała śmietanka! Jednego koksa nam brakowało, ale słyszałem pogłoski, że do tej pory jak słyszy "Anka" to odruchowo robi unik przed ciosem. Spoko Szymciu, nikt nie zrozumie Ciebie tak jak ja. Ja "JĄ" mam w domu na co dzień. Rozumiemy i czekamy z niecierpliwością, aż wyjdziesz spod stołu i znowu się pojawisz. Jacyś Dominik i Daniel muszą baty dostać, bo trochę za bardzo do przodu klaty wypinają.

No w sumie to jest do czego klatę wypinać, bo Prezio i jego megamózgi skroili nam fajny, szybki tor. Była znienawidzona przez wszystkich gwiazda, były aż dwa pijane podesty i ogólnie większość się strzelało przez oponkę (takie nawiązanie do zimowych zapasów "nadmiaru miłości do serniczka"). Skończyliśmy zabawę dopiero po 15:00, czyli idealnie prosto na obiad. Pod warunkiem, że żona gotuje. Uwielbiam zupki chińskie.

Pozmieniały się troszku zasady. Teraz do ogólnej klasyfikacji, liczy się tylko pierwszy start. Cfaniaczki robili tak, że startowali sobie najpierw w gorszej kategorii, żeby poznać tor, a potem dopiero w tej sobie ulubionej, żeby śrubować wynik.

Prezio strzela, Prezio pudłuje,

Prezio Was zawsze czujnie obserwuje!

No i pozmieniali, żeby dać szansę innym wbić się na podium. Nooo i właśnie w tym momencie pojawiam się cały opalony na czerwono JA! Wszystkie głosy w mojej głowie mówią mi, że byłem najlepszy w mojej kategorii, a tylu ludzi nie może się mylić!

Oficjalnie najlepiej wypadli:

W kategorii Tactical Daniel (Rykoszet), drugi był Dominik (Amator Wrocław), a trzeci Bogusław (Rykoszet).

W drugiej kategorii czyli Clasical wygrał Dominik, zaraz za nim był Tomasz i trzeci na naszej strzelnicy wychowany Andrzej!

Brawo, brawo, ale jeszcze Wam pokażemy! Tutaj jest oficjalny komunikat. A tutaj sobie możecie nasze gęby obejrzeć.

Pewnie zastanawiacie się czemu ten tekst powstawał aż do czerwca?

No, a Wy myślicie, że po pierwszym takim historycznym zwycięstwie to będę świętował jeden dzień? Jeszcze mi się ręce trzęsą (od nadmiaru zupek chińskich), ale powoli ogarniam i szykuję się do następnych zawodów. A będzie to snajper 22 na dystansie 200m! WOW! nie mogę się już doczekać. Mam nadzieję, że przegram... inaczej jak wpadnę w wir świętowania, to tekst będzie powstawał rok...

Do zobaczenia!