Jak ten czas szybko leci… oraz wystrzałowy weekend wrześniowy.

Zapowiedzi

Dopiero co wczoraj skończył się piknik rodzinny i Rykoszety wrócili do domów (choć nie wszyscy), a tu już w najbliższy weekend znów będziemy mieli lufy pełne pocisków! Ci, którzy pamiętają co się działo na grillu, mogą przeskoczyć akapit, a reszcie przypominamy oficjalną wersję jakby policja pytała. Strzelanie rekreacyjne odbyło się w miłej i wesołej atmosferze. Każdy postrzelał z czego chciał i czego tylko się dało, totalnie za darmo. Choć gdyby przejrzeć dokumentację finansową to szybko okazałoby się, że pieniądze przeznaczone na strzelanie dla naszych rodzin, pochodziły z potrąceń z wypłaty Starego Maxiska, za głupie rymy w tekstach. Rymy, dymy, dalej jadźymy! – macie już zawczasu na przyszły rok.

Rodzinkom się spodobało na tyle, że już mamy potwierdzone info o tym, że zwiększyła się lista strzelców z „papiurami” i chętnych na kolejne treningi. Najgorszy w tym całym strzelaniu był GŁÓD, który towarzyszył nam do samego końca… Wszyscy „wystrzelani” aż do bólu rąk i z burczącymi brzuchami zasiedli do stołów, a tam już było czyste szaleństwo! Psy dostały depresji, mięso skwierczało, Maciej skocznie trubadurzył na wiośle, dziołchy tańcowały, chłopy z nimi, dzieciaki ganiały się gdzieś po krzaczorach i nawet jeden gość poczuł się tak bardzo rodzinnie i po bełchatowsku, że z gumowca wódkę pił... nie musicie przesyłać zdjęć na Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript. on o tym pamięta. Ale jakbyście jakieś inne zdjęcia z imprezki mieli i chcieli wysłać, to proszę bardzo. Prezio się ucieszy, podobno bardzo lubi siedzieć przy kompie i segregować fotki. To tyle, jeżeli chodzi o imprezkę, bo skryba zaniemógł, a melanż poniósł nas aż do Białegostoku, gdzie po grillowanej radomszczańskiej wieprzowinie, mój inteligentny mąż popadł w konflikt z białostockim drobiem… nieważne opowiem Wam przy okazji…

 

Najważniejsze, że nadchodzi wystrzałowy weekend wrześniowy!

Zapraszamy wszystkie Rykoszetki i Rykoszetów na kolejny wystrzałowy weekend w Radomsku z najfajniejszymi strzelcami na planecie! W sobotę zapowiadamy ostry trening z karabinami, a w niedzielę zdrową rywalizację w duchu fair play na zawodach z cyklu Snajper.22.

Sobotni trening odbywa się na starych znanych zasadach, czyli zgłaszamy się do Jacka tym razem pisząc swoje imię, nazwisko i preferowaną zmianę, tylko przy użyciu lewej ręki z wyłączeniem palca wskazującego podskakując na prawej nodze, a prawą ręką głaszcząc psa od ogona w stronę głowy (uwierzcie mi warto, bo widziałam opis toru na Lucky Luke 3). Bawimy się do godziny 16 i następuje ostateczne odłożenie żartów na bok, bo już… następnego dnia rywalizujemy na zawodach z cyklu Snajper.22! (nie czuję jak rymuje, sorry Stare Maxisko). Są to już trzecie zawody, a patrząc po obecnych wynikach jest to ostatnia szansa na zamieszanie w kociołku nazywanym podium. Liczymy na obecność wszystkich najlepszych strzelców, więc ci słabsi będą mogli podpatrzeć co nieco i podpytać. Ja z piesiem też będę obecna, i będę przeprowadzać wywiady więc proszę się przygotować z lektur polskich. Klubowy skryba chyba też będzie, tylko najpierw jakoś musi wrócić z Białegostoku...

Do zobaczenia!

 

Jacku, jeśli to czytasz to nie wklejaj od razu na stronę, tylko skontaktuj się ze mną. Jest delikatna sprawa.