Lucky Luke 2, ale 1 - muszę to sobie rozrysować.

Witajcie Rykoszety i Rykoszetki!

Ojj moi drodzy, jajca jak berety! Nasze mieszkanie wygląda jak przechwytywacze po ostatnim treningu! Meble poodsuwane, dywany pozwijane, szafki oklejone i nawet psia buda przykryta folią. Remont rozgrzebany na całego, więc co? OCZYWIŚCIE jedziemy do Radomska postrzelać! Dziś, wreszcie odbyły się zawody z serii Lucky Luke. A dokładnie to była to druga edycja, ale że pierwsza się nie odbyła i prawdopodobnie zamiast czterech edycji, będą trzy, no to jednak wychodzi, że ta była pierwsza. Przysięgam, że nic nie piłem/paliłem i to powyższe zdanie ma sens. Najważniejsze, że wszyscy w klubie mamy zacięcie do strzelania, c'nie Paweł? C'nie? laughing

Ale bez wyzłośliwiania się, dziś nie był dobry dzień na robienie czegokolwiek i masa była problemów wszelakich. Mokrego wałka farba się nie trzymała, podczas nakładania gładzi na sufit, gips spadał z pacy prosto do oczu, niedobite magazynki nie podawały naboi, a trafiane poppery niczym Maks pijany po weselu nie chciały się kłaść. Nasze serca zdobył wymieniony we wstępie Paweł, co to mu się tak karabińcio przyciął, że nie postrzelał wcale... Nic to Pawle! Kto nie ma szczęścia do karabinów, ten ma szczęście do dziewczyn! Mój się nigdy jeszcze nie zaciął i sam wiesz jak na tym wyszedłem. Choć w sumie to Ance też się nie zaciął... nigdy... ale po co jej powodzenie u dziewczyn, jak mężata jest?

No najważniejsze, że wreszcie wystartowaliśmy z naszym ulubionym cyklem i CO TO BYŁ ZA START (GALERIA). Sędziowie zadbali o niespodzianki i obecność najbardziej znielubionych elementów. Pojawił się pijany podest i gwiazda, ale tym razem i tak najwięcej problemu/frajdy sprawiło strzelanie z pistoletu na 25 i 50 metrów do gongów. Tak... pistolet na 50 metrów... dobrze, że nie kazali nam do góry nogami strzelać. (- O! To w sumie ciekawy pomysł. Zobaczymy. dop. Prezio) Tor był krótki, kolejka szła bardzo szybko i nawet udało się wystąpić kilku maruderom, co to zapomnieli się zapisać wcześniej. Wyniki do obejrzenia są tutaj, a my już myślimy żeby spróbować wrócić w jakiejś formie, do strzelania przedcovidowego – czyli bez zapisów na godzinę, tylko na zwykłe ustawienie się w kolejce, zobaczymy co przyszłość przyniesie. Brakło nam kilku twarzy na tych zawodach więc troszkę się martwimy. Ostatnio Anka po zmroku wywiozła kilka starych dywanów do lasu. Niby po to, żeby jelonki też miały ładnie w salonie, ale teraz coś zaczynam kojarzyć fakty... Chłopaki mamy nadzieję, że wszystko gra i wkrótce się pojawicie. Dajcie znać czy dzwonić na policję... Mamy jeszcze jedno ważne ogłoszenie, ale o tym jutro jak wytrzeźwieję.

Pozdrawiamy!