Wesołych Świąt Rykoszety!

Witamy serdecznie Rykoszety i Rykoszetki!

Jak widać wszyscy mają do mnie daleko. Wykorzystam więc fakt, że jestem podczas tych świąt w lepszym stanie niż karp "Wacław", który jeszcze do wczoraj pływał w naszej wannie i złożę Wam w imieniu klubu życzenia.

Głupi to był rok. Pełen strachu, dziwnych ograniczeń i niepewności co do przyszłości naszych „papiurów” i zdrowia. Najpierw kupowaliśmy tonami makaron żeby jeść, a potem spirytus, żeby się odkażać. Później gotowaliśmy na potęgę spaghetti a la spiritutti, co by się nie zmarnowało. W międzyczasie się okazało, że przewożenie drobiu w samochodzie osobowym, to nie jest dobry pomysł, a białostockie papierosy ucinają film. Myślę, że wreszcie nadeszła chwila ciszy i spokoju, żeby pogrążyć się w zadumie, czy warto kolegom po lufie źle życzyć podczas treningu (w sumie to jakby Szymcio wygrał plebiscyt na "Szczotę roku 2020" to byłby przypał... widział ktoś kiedyś szczotkę bez włosów? POZDRAWIAMY! laughing). Zastanówmy się czy warto podpisywać się drukowanymi literami, używając moczu, na trawie w czasie pikniku rodzinnego. I ostrożnie ze zbyt celnym strzelaniem, bo Łukasz jak nastrzelał to teraz musi jeden prezent pod choinkę kupić więcej (Gratulujemy i nadal czekamy, aż nam pokażesz tego nowego "pistoleta" wink).

A teraz tak serio-serio. Czuję, że pomimo zwiększania dystansu społecznego, nasza przyjaźń zbliża nas do siebie nawzajem, coraz bardziej z każdym następnym treningiem i zawodami. Pamiętajmy, że nikt z nas nie jest doskonały i zamiast dążyć do doskonałości, lepiej dążmy do zrozumienia i zaakceptowania samych siebie i siebie nawzajem. Życzymy Wam moi drodzy spokojnych, powolnych świąt. W zdrowiu, szczęściu i wśród uśmiechów najbliższych Waszym sercom. Oby na talerzach nigdy nie zabrakło Wam jedzenia, w sercach miłości i przy stole gromkich wybuchów śmiechu. Obyście w przyszłym roku więcej mieli rzeczy dobrych i mniej rzeczy złych. I nie zapominajmy o tych co mają gorzej.

Jak karp Wacław, którego wczoraj wypuściliśmy z powrotem do jeziora i teraz pewnie mu zimno. Pożegnajmy się dziś słowami nad którymi warto się zadumać. Słowami, które powiedział nam nasz psiur o północy po zjedzeniu opłatka.

„Dajecie mi za mało kiełbasy”…

 

Do zobaczenia!